niedziela, 18 grudnia 2016

6. Pudełko od przyjaciela

– Eee…dobry wieczór? – wyjąkała Hermiona, patrząc z przerażeniem na dyrektorkę. Zrzuciła z siebie nogę Malfoy’a, która jakimś dziwnym sposobem znalazła się na jej biodrze. Wyprostowała się i otrzepała spodniczkę, a potem zawstydzona spojrzała na nauczycielkę.
– Czy ktoś z was może mi to wyjaśnić? – zapytała, groźnie marszcząc brew. Zmierzyła spojrzeniem zdemolowane pomieszczenie i uczniów, którzy powoli wstawali z podłogi– Kto jest za to odpowiedzialny?
– On! – krzyknęły wszystkie dziewczyny, oskarżycielsko wskazując na blondyna. Zignorowały jego morderczy wzrok i z miną niewiniątek jeszcze raz powtórzyły: – To Malfoy.
– Wspaniale– westchnęła kobieta po czym zwróciła się do oskarżonego– Pojdzie pan ze mną.
– Ale to nie ja! – krzyknął, nie zamierzając się poddać– To one zaczęły!
– Panie Malfoy, nie jest pan na pierwszym roku, więc proszę zachowywać się poważnie- skarciła go, mrużąc oczy i układając w głowie plany szlabanów.
– Ale…
– Żadnej dyskusji! – warknęła, wychodząc z pomieszczenia, a za nią podążył wściekły arystokrata.
– To było dziwne– mruknęła Pansy, krzywiąc się na widok swojego odbicia w oknie– Musicie mieć tutaj ciekawie.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo– westchnęła Hermiona i odczarowała siebie oraz swoje towarzyszki. Rozejrzała się po pokoju i ze zbolałą miną zaczęła wszystko ustawiać. Chwilę potem dołączyła do niej reszta dziewczyn.
– A tak w ogóle to, co ci się stało? – przerwała milczenie Dafne, z ciekawością przyglądając się Gryfonce– Ginny nieźle ześwirowała, kiedy usłyszała, że umierasz w łazience.
– Uwierz mi, czułam się tak jakbym miała tam wypluć swoje wnętrzności. Pewnie się czymś zatrułam– wytłumaczyła ciemnowłosa, unikając wzroku Ślizgonki.
               Dafne pokiwała ze zrozumieniem głową i powróciła do sprzątania bałaganu.
***
– Jesteś z siebie zadowolona? – warknął Draco, kiedy zobaczył siedzącą na kanapie współlokatorkę.
– Bardzo – mruknęła nie odrywając wzroku od książki, którą trzymała na kolanach. Opatuliła się  kocem po czym dalej na niego nie patrząc, dodała: – Jak już stoisz, to przynieś mi coś do picia, co?
– Jedyne picie, które możesz ode mnie dostać, to trucizna– syknął, ze złością patrząc na dziewczynę, która postanowiła ignorować jego mordercze zapędy.
– Możesz mi przynieść, ale nie gwarantuję, że nie wleję ci jej przy pierwszej okazji do herbaty- uśmiechnęła się sztucznie.
– Nie piję herbaty– burknął jedyne, co mu przyszło do głowy.
               Hermiona spojrzała na niego po czym zrezygnowana  powiedziała:
– No, to nie wiem, do czego. Kawy? Mleka? Może krwi jakiegoś nieszczęśnika, który przeszkodził wielkiemu Draco Malfoy’owi w oddychaniu?
– Gdyby tak było, to piłbym twoją krew codziennie– powiedział, dokładnie przyglądając się twarzy panny Granger– Chociaż nie, jeszcze bym się zaraził szlamowatością.
– Aha– pokiwała głową, uśmiechając się smutno.
– Nic więcej mi nie powiesz? – zdziwił się.
– Wiesz co? Nie rozumiem cię. Przez te wszystkie lata ciągle powtarzasz mi, że mam strasznie irytujący głos i się ciągle wymądrzam. A teraz chcesz żebym ci coś powiedziała?
– Dokładnie– stwierdził z rozbrajającą szczerością– Może zanudzisz mnie tak, że zasnę.
– W takim razie– powoli wstała z fotela, nie zważając na to, że jej spódnica podwinęła się, ukazując cała długość uda i to, że jej współlokator bezczelnie wpatrywał się w to miejsce– życzę ci słodkich koszmarów. Oby przyśniły ci się wszystkie osoby, które kiedykolwiek skrzywdziłeś. Żeby cię torturowały swoją obecnością i nie dawały spać.
Odwróciła się na pięcie i wbiegła po schodach.
Oj, Granger, nawet nie wiesz, że to wszystko już się dzieje– pomyślał.
***
– Co ci jest? – zapytała Ginny, wchodząc do jej pokoju i kładąc duże pudełko na biurku.
– Malfoy– burknęła Gryfonka i nie podnosząc głowy kontynuowała: – ja już nawet nie mam siły z nim gadać. To i tak bez sensu.
– Dasz radę, jeszcze tylko kilka miesięcy– poklepała ją po ramieniu, próbując ją jakoś pocieszyć– No, ale na razie się nim nie przejmuj. Zobacz, co mam.
Panna Granger, kierując się swoją wrodzoną ciekawością podniosła głowę i przyjrzała się tajemniczemu pakunkowi. Zmarszczyła brwi, a potem spojrzała się na przyjaciółkę, niemo żądając wyjaśnień.
– No już, otwórz– ponagliła ją rudowłosa, widząc, jak Hermiona usilnie stara się zgadnąć, co jest w środku.
– Mam się bać?
– Nie, raczej nie– zaśmiała się, widząc, jak przyjaciółka ostrożnie podnosi przykrywkę i powoli zagląda do środka.
– Na Merlina, Ginny! Nie wierzę– pisnęła ciemnowłosa i zaczęła podskakiwać. Wyglądała jak mała dziewczynka, która cieszy się z gwiazdkowego prezentu.
– Kto jest super? – uśmiechnęła się panna Weasley, rozkładając ręce i dając się zamknąć w uścisku. Nie przewidziała jednak tego, że rozpędzona Hermiona jest cięższa niż w rzeczywistość i po chwili obie leżały na łóżku, śmiejąc się.
– Uwielbiam cię– krzyknęła starsza z Gryfonek i po chwili znowu zerwała się z łóżka, żeby jeszcze raz zajrzeć do pudełka- Może babski wieczór? Wypróbujemy to wszystko…
– Zgoda– przytaknęła głową jej przyjaciółka.
***
      Tak, wiem, że długo nie było rozdziału, że ten jest strasznie krótki, że jestem okropna i tak dalej, ale miałam swoje powody, więc musicie mi wybaczyć. Kolejny postaram się dodać jeszcze w grudniu, ale nic nie obiecuję, bo nawet ja nie wiem, jak do końca wszystko wyjdzie. Rozdział nie był sprawdzany ani nic, dlatego, jeśli widzicie jakieś błędy albo coś to dajcie znać. 
Buziaki