- Panno Granger proszę, aby
przyszła pani do mnie po kolacji.
- Dobrze pani profesor-
odpowiedziała grzecznie Gryfonka, odprowadzając wzrokiem nauczycielkę, która
wyszła z Sali.
- Już zdążyłaś coś zrobić?- zapytał
Ron, nakładając kolejną porcję pieczonych ziemniaków na talerz.
- I to bez nas- odparł z wyrzutem
Harry.
- Przypominam wam, że to w większości
przypadków ja miałam kłopoty przez was- zauważyła Hermiona.
- Drobny szczegół- machnął ręką
Złoty Chłopak i zatopił zęby w kurczaku.
- Nie zamierzasz nic jeść?- zmieniła
temat Ginny z zaciekawieniem przyglądając się przyjaciółce.
- Przecież jem- wskazała na talerz
gdzie znajdowała się sałata, marchewka i trochę pomidorów.
- Mówię o normalnym jedzeniu, a nie
karmie dla królików- odpowiedziała z obrzydzeniem, przyglądając się posiłkowi
starszej koleżanki.
- Jejku Ginny, mam zamiar schudnąć,
a nie uda mi się to jeśli będę opychała się tym wszystkim- machnęła ręką
wskazując stojące obok nich pyszności.
- W takim razie powodzenia-
mruknęła bez przekonania rudowłosa dyskretnie przyglądając się sylwetce
siedzącej obok dziewczyny- Ale ja tam uważam, że nie musisz chudnąć.
- Najważniejsze, że ja tam uważam.
- Okej- podniosła ręce w geście
kapitulacji, wracając do jedzenia.
***
Cicho zapukała
do gabinetu dyrektorki i po usłyszeniu zaproszenia delikatnie pchnęła drzwi.
Pomieszczenie prawie się nie zmieniło od czasu zarządzania szkołą Dumbledore’a.
Jedyną różnicą było to, że pokoju nie wypełniał śpiew feniksa, a na ścianie nie
wisiał miecz Gryffindora, który zaginął w odmętach banku Gringotta.
- Dobry wieczór pani dyrektor-
przywitała się, wchodząc.
- Oh, dobry wieczór Panno Granger-
odpowiedziała Minerwa McGonagall, wychylając się zza stosu pergaminów, które
leżały na jej biurku- Jak zapewne wiesz zostałaś wybrana przez profesora
Dumbledore’a na Prefekta Naczelnego- zaczęła kiedy Gryfonka zajęła miejsce na
fotelu.
- Tak, zostałam o tym
poinformowana- powiedziała przypominając sobie list przyniesiony przez sowę pod
koniec lipca.
- Jednakże, profesor Dumbledore zaznaczył w testamencie kto ma być
drugim Prefektem.
Nie.
Nie mów, nie mów, nie…
- Tą osobą jest Dracon Malfoy-
zacisnęła usta w linię.
No i powiedziałaś.
Kasztanowłosa
westchnęła tylko cicho jeszcze bardziej zagłębiając się w fotelu.
- Panno Granger, dobrze się pani
czuje?- zapytała wyraźnie zaniepokojona.
No
nie wiem, właśnie dowiedziałam, że mój największy wróg, który przy każdej
okazji wyrywa mnie i ośmiesza przed innymi będzie ze mną mieszkał w dormitorium
do końca roku szkolnego chyba, że wcześniej wykończymy się nawzajem. Powinnam
skakać z radości, nie sądzisz?
- Tak, pani dyrektor. Ja …
spodziewałam się tego- wyjaśniła swoje zachowanie- Profesor Dumbledore wierzył,
że dobro można znaleźć we wszystkich. Nawet w takim Malfoy’u.
Ty
stary Dropsie. Masz szczęście, że nie żyjesz, bo gdybym cię dostała w swoje
ręce to zniknąłby ten twój uśmieszek.
- Rozumiem panno Granger- oznajmiła
nie mając pojęcia o tym, że w głowie ta niepozorna Gryfonka uśmierca byłego
dyrektora na wszystkie możliwe sposoby- Proszę tylko się nie pozabijajcie.
***
- Granger, zabiję cię- przejście w
obrazie otworzyło się ukazując sylwetkę wściekłego Ślizgona.
- Okej, czekam- mruknęła, nie
przerywając przeglądania książek w biblioteczce.
- Jak śmiesz zajmować MOJE dormitorium-
krzyknął, podchodząc do niej.
- Ej, ej chyba się trochę
rozpędziłeś- odwróciła się- Ja tu byłam pierwsza. Jak ci coś nie pasuje to
spadaj. Płakać nie będę.
Draco podniósł
brew, a na jego twarzy pojawił się dobrze znany uśmieszek:
- Zobaczymy kto szybciej pęknie-
powiedział zmysłowym głosem, przybliżając się do niej.
- Jestem pewna, że ty.
- Ah tak?- zrobił krok, zatrzymując
się kilkanaście centymetrów od niej.
- Tak- odpowiedziała, podnosząc
głowę żeby lepiej widzieć współlokatora. Niestety mogła się poszczycić zaledwie
162 centymetrami, co przy blondynie, który mierzył 190 wyglądało dość
komicznie.
- Jeszcze zobaczymy- warknął po
czym odskoczył od niej by przypadkiem jej nie dotknąć. Odwrócił się na pięcie i
wyszedł z dormitorium.
Hermiona westchnęła
cicho, poprawiając rękaw bluzki, który niebezpiecznie się obniżył.
To
będzie ciężki rok- pomyślała po czym poszła odwiedzić przyjaciół, którzy
już pewnie czekali na nią w wieży Gryffindoru.
***
Dwie godziny
później dwie Gryfonki wyszły na korytarz.
- A tak w ogóle to gdzie jest ten
twój pokój?- zapytała Ginny na chwilę przerywając wcześniejszą rozmowę( a
raczej swój monolog) o lakierach do paznokci.
- Na parterze- mruknęła- Na lewo od
wejścia i korytarzem do końca.
- Super- pokiwała głową uznaniem, skręcając
we wspomniane miejsce- Będziesz miała wszędzie blisko.
- Taaa…
- Nie martw się, będziemy cię
często odwiedzać- pocieszyła ją, zatrzymując się przed obrazem, na którym
namalowana była piękna kobieta, siedząca przed lustrem.
- Dzięki- rozpromieniła się trochę-
„Magia”.
- Dobrze- uśmiechnęła się postać z
obrazu, odsłaniając przejście.
- Na gacie Merlina- szepnęła Ruda,
patrząc na pomieszczenie z wytrzeszczonymi
oczami.
Trzeba przyznać,
że było się nad czym zachwycać. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się
ściana, za którą była mała, ale przestronna kuchnia. Dalej, w centralnej części
pomieszczenia stał duży, ciemny stół. Od niego, aż po sam koniec pokoju
umieszczone były duże okna, przez które można było wejść na taras. Naprzeciwko
wejścia stała duża kanapa, a nieco dalej kominek. Niedaleko stały dwa fotele.
Po lewej stronie wybudowano szerokie schody, pod którymi była biblioteczka.
- Poczekaj aż zobaczysz resztę-
przerwała „zawieszenie” przyjaciółki, prowadząc ją na górę.
Tam zachwyt Weasley’ówny
był jeszcze większy. Naprzeciwko schodów była łazienka, w której znajdowały
się: wanna(lub prysznic, jak kto woli), toaleta, zlew, lustro i szafki.
Drzwiami przechodziło się do garderoby, z której- tak jak z łazienki- wychodziło się do małego
przedpokoju. Znajdowało się tam okno i dwie sypialnie tej samej wielkości.
- Zapraszam do mojego królestwa-
otworzyła pierwsze drzwi.
Teraz młodsza
Gryfonka wyglądała jakby miała zemdleć. Po prawej strony od wejścia stało
biurko, a za nim regał i mały stolik. Po lewej zaś, kilka szafek oraz
gigantyczne łóżko, nad którym było okno.
- Nie wierzę- odezwała się w końcu
Weasley potrząsając głową- Wszystko tu jest cudowne.
- Granger!- dobiegł do ich uszu
krzyk.
- Poza jednym szczególikiem-
westchnęła po czym spojrzała w kierunku schodów gdzie wchodził ów „szczególik”.
- Musisz mi oddać swoją połowę
garderoby- powiedział, wchodząc do jej sypialni oczywiście bez zaproszenia.
Skrzywił się, z niesmakiem przyglądając się bordowym ścianom.
- Nie ma mowy- zaprotestowała
Hermiona.
- Przecież ty tam nic nie trzymasz-
tłumaczył.
- Bo jeszcze nie rozpakowałam
swoich ubrań- warknęła.
- Znając ciebie to lepiej żebyś ich
nie wyciągała- uśmiechnął się ironicznie.
- Spadaj- powiedziała, wypychając
go z pokoju- I nie ruszaj mojej połowy.
- Ale…- dalsza wypowiedź została
zagłuszona przez huk zamykanych drzwi.
***
Pojedyncze promienie słoneczne przedostawały
się przez zasłony, nadając wnętrzu pomarańczowego blasku. Hermiona powoli
otworzyła oczy i przeciągnęła się, siadając na łóżku… chwila. Kto normalny się
tak budzi?
Znienawidzony
przez nią dźwięk budzika wyrwał ją z pięknego snu. Ze złością uderzyła w
przycisk przerywając hałas i z powrotem zakopała się w kołdrze.
Pięć minut
później uciążliwe pikanie, które po raz kolejny zakłóciło ciszę zakończyło się
z upadkiem budzika, a dziesięć minut później szatański przedmiot skończył swój
żywot rozwalony o drzwi. Z głośnym jękiem sturlała się na podłogę, obiecując,
że dzisiaj pójdzie wcześniej spać. Wstała niezdarnie i ruszyła w stronę
garderoby. Wybrała zwykłe jeansy i obcisły t-shirt z dekoltem w łódkę.
Oczywiście nie za dużym, bo przecież szła na lekcje. Otworzyła drzwi i weszła do łazienki, kładąc wszystko na szafce.
Zabezpieczyła drzwi zaklęciem aby przypadkiem jej „genialny” współlokator nie
złożył jej niezapowiedzianej wizyty i szybko się wykąpała. Dokładnie umyła
zęby( córka dentystów, to do czegoś zobowiązuje) i ubrała bieliznę. Związała włosy
w niechlujnego koka, po czym otworzyła szafkę i wyciągnęła wszystkie potrzebne
kosmetyki. Spojrzała w lustro i wypuściła powietrze z głośnym świstem. Hermiona
Granger nie była taka idealna jak może się wydawać. Na jej twarzy można było
dostrzec liczne blizny i wypryski, a pod oczami miała cienie spowodowane nocnym
czytaniem i koszmarami męczącymi ją po wojnie. Nałożyła grubą warstwę podkładu
oraz przykryła niedoskonałości i cienie korektorem. Utrwaliła wszystko pudrem i
pomalowała rzęsy. To, że nie malowała się jak niektóre Ślizgonki nie znaczyło,
że wcale tego nie robiła. Założyła resztę ubrań i rozpuściła włosy. Z
zaskoczeniem stwierdziła, że są nienaturalnie proste, a przecież nic z nimi nie
robiła. Nie zawracała sobie jednak tym
głowy tylko ruszyła do drzwi. Nie zamierzała się spóźnić już pierwszego dnia.
***
Obudził się i
spojrzał za zegarek- 5:23. Westchnął i przejechał dłonią po twarzy. Nigdy nie
umiał długo spać. Wyjątkami były poranki po imprezach. Wtedy może wstawał rano,
ale po dwóch dniach spania. Podszedł do okna i odsłonił je, wpuszczając do
pokoju trochę światła. Udał się do garderoby i ubrał na siebie szary dres oraz
sprany t-shirt, licząc na to, że nikt nie zobaczy go w takim wydaniu. Pocieszył
się myślą, że niewiele osób wstaje o tak wczesnej porze, a nawet jeśli to nie
powinien nikogo spotkać w pobliżu tarasu. No, może poza ludźmi(głównie dziewczynami, ale wyjątki też się zdarzały),
którzy go uwielbiali oraz tymi, którzy go- ładnie to ująć- niezbyt lubili ( w
tej grupie mężczyzn było znacznie więcej). No, ale przecież nie każdy może mieć
taki ciało, włosy, uśmiech, oczy… po prostu być nim.
Ah,
jak to dobrze być Malfoy’em- pomyślał po czym zszedł po schodach i wyszedł
pobiegać.
***
Wrócił
zadowolony do pokoju. Była ładna pogoda, za bardzo się nie zmęczył, a przy
wejściu kopnął to rude coś, co miało przypominać kota.
Czy
coś może mi zepsuć humor?- wyszedł z sypialni i ruszył do łazienki- A no tak- Granger.
Stanął obok
ściany i już chciał się na nią drzeć, kiedy nagle drzwi gwałtownie się
otworzyły, uderzając w jego arystokratyczną twarz.
- Eee… Malfoy?- zapytała Gryfonka, wychylając się. Z ulgą
stwierdziła, że nic mu się nie stało. Nie chciała mieć go na głowie już
pierwszego dnia, prawda?
- Nie, kurwa Weasley- warknął
trzymając się za nos- Mogłaś patrzeć gdzie otwierasz drzwi.
- Jak niby miałam patrzeć przez
drzwi?
- Podobno jesteś jedną z
najmądrzejszych czarownic- ironizował- Wymyśl coś.
- A może- zaczęła, mrużąc oczy-
jestem tak wspaniałomyślna, że uznałam, iż przyda ci się operacja plastyczna. A
jako, że nie masz zamiaru wyciągać pieniędzy ze swojej skrytki na takie rzeczy,
byłam zmuszona do wykorzystania drastycznych środków- uśmiechnęła się jak rodowita Ślizgonka i nawet na niego
nie patrząc, odeszła.
Jeszcze
się policzymy, szlamo- pomyślał po czym wszedł do łazienki. Na jego twarzy
pojawił się szatański uśmieszek, kiedy spojrzał na pozostawione przez nią
kosmetyki- I już nawet wiem jak.
***
- Robiłaś cos z włosami?- zapytała
przy wejściu Ginny.
- Ciebie też miło widzieć, kochana.
Ależ oczywiście, że dobrze mi się spało- zironizowała.
- Tak, tak- Ruda machnęła ręką- Są
jakieś proste i ciemniejsze.
- Ciemniejsze?- zdziwiła się Miona,
siadając przy stole- Myślałam, że to przez światło albo coś.
- Nie- stwierdziła po czym
spojrzała na nią z ukosa- A nie, czekaj! Nie, też nie.
Całe śniadanie
przyjaciółka patrzyła na nią z różnych punktów widzenia. To stała nad nią, to obniżała się tak, że
prawie cała znikała pod ławką. Raz nawet zrobiła gwałtowny skręt w lewo, przez
co przerażony Neville prawie zaatakował ją swoją kanapką.
***
- Ciągle są jakieś dziwne.
- Potem pomyślimy- powiedziała-
(aktualnie) ciemnowłosa po czym, po podaniu hasła, weszła przez dziurę za
obrazem – Są ważniejsze sprawy niż moje włosy.
- To przecież sprawa wagi
państwowej- stwierdziła ze śmiertelną powagą- Już widzę te nagłówki. „Zbawczyni
czarodziejskiego świata zmieniła fryzurę”- zachwycała się- Albo te mugolskie.
„Hermiona Granger wspaniała…”
Nie dokończyła,
ponieważ wściekła przyjaciółka położyła jej rękę na buzię. Głową wskazała na
blondyna, który z zaciekawieniem im się przysłuchiwał.
- Niestety Malfoy- zreflektowała
się Weasley’ówna- Będziesz musiał się namęczyć, jeśli chcesz się dowiedzieć.
- Jakby mnie to obchodziło,
zdrajczyni krwi- warknął zły, że go przyłapały.
- No, tak- walnęła się ręką w
czoło- Ale my głupie Mionka.
- Cieszę się, że w końcu to
zrozumiałyście- powiedział, na co one się zaśmiały i udały do pokoju Panny
Granger.
- Czekaj- zatrzymała Hermionę- Idę
do łazienki.
-Okej, będę u siebie- odparła
brunetka po czym poszła do swojej sypialni.
***
Rudowłosa umyła
ręce i przyglądała się jeszcze swojemu odbiciu
w lustrze, kiedy do jej uszu dobiegł przerażony krzyk przyjaciółki.
***
Oto jest pierwszy rozdział. Miałam nadzieję, że pojawi się on wcześniej, ale niestety moi nauczyciele stwierdzili, że wspaniałym pomysłem będzie się trochę poznęcać. W efekcie mam już stertę prac domowych, zapowiedzianych kilka kartkówek i sprawdzian. A jako, że prawie cały poprzedni miesiąc leżałam plackiem na plaży mój mózg nie jest w pełni gotowy na myślenie o czymś innym niż odpoczywaniu. Myślę, że rozdział 2 pojawi się za tydzień. Może dodam go szybciej, ale nic nie obiecuję. Gorąco namawiam Was do komentowania, żebym wiedziała czy ktoś to w ogóle czyta.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńHejo :-) znalazłam twojego bloga i nie żałuję. Najbardziej ciekawi mnie co wywołało ten krzyk i kto to. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czekam z niecierpliwością.
Zapraszam do siebie. Nie Dramione. I potrzebuję nowych czytelników by zmobilizować się by dodać nowy rozdział ;-)
dorea-i-draco.blogspot.com
Pozdrawiam Blanka Szel
Accidentally in love ❤
Cieszę się, że nie żałujesz :) Jestem w 99% pewna, że nie spodziewasz się powodu tego krzyku.
UsuńCo do bloga- z przyjemnością zajrzę, ale najpierw muszę ogarnąć wszystko związane ze szkołą.
Pozdrawiam
hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńPostanowiłam skorzystać z zaproszenia i zawitać do Ciebie. Wychodzę z założenia, iż każdy, nawet najkrótszy komentarz jest mega motywacją, szczególnie na początku blogowej kariery, a nowych autorów należy wspierać. Sama staram się komentować niemal wszystko, co przeczytam - taki wyraz uznania za czyjąś pracę :p
Co do Twojego opowiadania - No proszę, aż się zdziwiłam. Jak na początkującą autorkę, jest naprawdę nieźle. Czyta się łatwo i szybko, nie piszesz na siłę zapychaczy, nie terroryzujesz czytelnika zbędnymi opisami np. spadających liści na wietrze i innych trywialnych rzeczy - Brawo, Ty!
Pomysł na wspólne dormitorium i prefektów naczelnych jest już powszechnie znany i niemal za każdym razem niesie ze sobą naprawdę dobrą historię. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie.
A czymże byłoby wspólne dormitorium, bez wzajemnych zgryźliwości i ciągłych, wyszukanych ripost. Jak widzę u Ciebie także ich nie brakuję. Uwielbiam to! Przesadna uprzejmość nigdy nie wychodzi na dobre, a takie wzajemne kłótnie jedynie podkreślają kanoniczność postaci. Chociaż jak zauważyło moje bystre oko, u Ciebie prym wiedzie panna Granger. Jej riposty są świetne! No, ale ten rozdział absolutnie i niezaprzeczalnie wygrały jej wewnętrzne rozkminy, którymi to uraczyła nas podczas rozmowy z Minerwą. Mam nadzieję, że będziesz o nie dbała, to to jedna z perełek Twojego opowiadania.
Masz fajny styl, wręcz idealny na czytanie wieczorkiem, gdy troski odchodzą w kąt, a czlowiekowi przydaje się coś lekkiego i niezobowiązującego :)
Pomysł z włosami może być bardzo intrygujący. Ciekawi mnie co też się wydarzyło, że włosy naszej Hermiony postanowiły sie nieco zmienić. Przez chwilę nawet myślałam, że jest to sprawka blondasa. Zobaczymy co z tego wyniknie i co bylo powodem jej krzyku.
Kończąc te moje rozkminy, życzę Ci dużo weny i czasu, byś miała kiedy przelać swoje pomysły na papier... albo jak w tym przypadku, na komputer.
Powodzenia, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Dziękuję za taki dłuuugi komentarz. Cieszę się, że się podoba. Z włosami wiąże się trochę dłuższa historia, którą sama muszę ogarnąć, więc może mi to zająć kilka rozdziałów. Za to powód krzyku podam już w kolejnym rozdziale, chociaż myślę, że nie jest za bardzo ciekawy.
UsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZawsze trudno jest zaczynać sama o tym wiem.
OdpowiedzUsuńA jednak Tobie udało się wybrnąć z tak trudnej sytuacji wspaniałym rozdziałem.
Uwielbiam Dramione i nic dziwnego że przypadkiem trafiłam na Twojego bloga.
Dopiero zaczynasz a już widzę spory efekt Twojej pracy.
Chociaż wybrałaś dość oklepany temat to zawsze można włożyć coś swojego.
Urzekła mnie twoja Hermiona, jej teksty.
wspaniale że nie zmieniłaś za wiele a jednak sporo dodałaś.
przed Tobą dużo pracy ale jestem pewna, że dasz radę jeśli odpowiednio nad tym popracujesz.
Opowiadanie jest tego warte a ja trzymam kciuki.
[www.pokochac-lotra.blogspot.com]
Bardzo dziękuję za komentarz :) Cieszę się, że się podoba
Usuń