Ginny spojrzała na Blaise’a i w
tej samej chwili oboje pobiegli na górę. Pędzili na złamanie karku, byle tylko
zdążyć zanim wydarzy się katastrofa.
Rudowłosa z głuchym łoskotem
wpadła na drzwi i zaczęła szarpać klamkę. Wydawała przy tym dziwne dźwięki, ni
to jęki, ni to szloch, który Zabini na pewno by wyśmiał gdyby nie to, że jej
najlepsza przyjaciółka próbuje się zabić. A przynajmniej miał nadzieję, że
jeszcze próbuje. Nie żeby życzył jej źle, ale lepsza Hermiona , która jest
lekko oszołomiona i nieszczęśliwa, niż martwa.
— Hermiono! Hermiono, nie rób
tego! — krzyczała panna Weasley, waląc piąstkami w drzwi. Łzy spływały po jej
policzkach, mieszając się z tuszem i tworzyły ciemne plami pod jej oczami.
Zdecydowanym ruchem odgarnęła kosmyki, które spadły jej na twarz i przykleiły
się do skóry po czym po raz kolejny walnęła w drewno.
— A może po prostu otworzymy te
drzwi zaklęciem? —zaproponował ciemnoskóry, który nie mógł już dłużej bezradnie
patrzeć na cierpienie Gryfonki. Wyglądała jakby miała zaraz zemdleć albo
wyskoczyć przez okno. Albo jedno i drugie, co chyba nie było do końca możliwe.
Wspomniana dziewczyna odwróciła
się do niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Jej brew była podniesiona do
góry, a oczy zmrużone. Wyciągnęła palec w jego stronę po czym powiedziała:
— Myślisz, że ona byłaby taka
głupia? Jeśli nie będzie chciała otworzyć to my się tam nie dostaniemy —
syknęła po czym znowu zajęła się uderzaniem o drzwi i nawoływaniem
przyjaciółki.
Blaise westchnął cicho i złapał
się za głowę. No tak. Czego mógł się spodziewać po najmądrzejszej dziewczynie
od czasów Roweny? Że tak po prostu zapomni zamknąć drzwi? Przeklinając w
myślach swojego przyjaciela, a także to, że zrobił coś tak głupiego i
nieodpowiedzialnego jak uderzenie kobiety położył rękę na ramieniu Rudej,
starając się ją uspokoić.
Kobieta odwróciła się do niego,
patrząc wymownie na dłoń, którą ją dotykał, a potem prychnęła gniewnie.
Blaise, nic sobie nie robiąc z
gniewnego wzroku Gryfonki przyciągnął ją do siebie, zamykając w szczelnym
uścisku.
— Nie histeryzuj — szepnął jej do
ucha po czym zwołał w stronę drzwi: — Hermiono, wiem, że mnie słyszysz! Malfoy
to dupek i naprawdę nie wiem, czemu się jeszcze z nim zadaję. Ale znam go
bardzo długo i wiem, że najbardziej go wkurzysz, kiedy się tym nie przejmiesz.
Oboje nasłuchiwali odpowiedzi,
która jednak nie nadeszła. Ginny odwróciła się w ramionach Blaise’a i spojrzała
na niego smutnymi oczami.
— Hermiono, oni by tego nie
chcieli.
Nieznośną ciszę przerwał dźwięk
otwieranych drzwi, a po chwili stanęła w nich panna Granger. Miała opuchnięte
oczy i czerwone plamy na policzkach.
Rzuciła się rudowłosą i
przytuliła ją, szlochając. Zarzuciła jej ręce na szyję, co pozwoliło dostrzec
Zabini’emu zakrwawione nadgarstki, które teraz brudziły białą bluzkę
przyjaciółki.
— A to co? — zapytał, delikatnie
ujmując jej rękę.
Ciemnowłosa tylko spojrzała się
na niego smutnymi oczami, w których zalśniły łzy. Nie pozwoliła im jednak wypłynąć,
stwierdzając, że już dość się na dzisiaj wypłakała.
— Ja już nie daję rady —
wyszeptała, tłumacząc swoje zachowanie.
Dopiero teraz Ruda zwróciła uwagę
na rany, które miała dziewczyna. Popatrzyła na nią z zaskoczeniem, a potem
jeszcze mocniej przytuliła i zaprowadziła do łazienki by opatrzeć obrażenia.
— Zabini, bądź tak miły i nakop
Malfoy’owi za mnie, bo jak ja go dostanę w swoje ręce to będzie się modlił o
to, żebym tylko mu coś złamała — warknęła, wcierając w nadgarstki Hermiony
jakąś podejrzanie wyglądającą, zieloną maź.
***
— Jak ona się czuje? — Pansy Parkinson
podbiegła do zdumionej Ginny.
— Eee..kto? — zapytała
zaskoczona, z uwagą przypatrując się Ślizgonce.
— Jak to, kto? Hermiona! — Dafne
Greengras zjawiła się zupełnie niespodziewanie.
— Już…lepiej — odpowiedziała,
ostrożnie dobierając słowa.
— Nie ma potrzeby żebym na nim
usiadła? — wtrąciła się Millicenta, która samym wyglądem mogła przestraszyć
grupę uczniów.
— Ale na kogo? — rudowłosa była
zdezorientowana. Patrzyła na trzy dziewczyny, żądając wyjaśnień.
— No, to chyba logiczne, że na
Malfoy’a — odparła jakby to była najprostsza rzecz na świecie- Wiesz jak na nim
usiądę, to tak szybko nie wstanie.
To akurat mogło być prawdą.
Millicenta wyglądała na osobę, która mogłaby walczyć ze słoniem, nosorożcem i gepardem.
I to jednocześnie.
Nagle zza zakrętu wyszedł obiekt
ich rozmowy. Zadowolony uśmiech zniknął z jego twarzy, kiedy zobaczył Ślizgonki
rozmawiające z Weasley’ówną. Mało tego, wszystkie wyglądały jakby chciały go co
najmniej zabić.
— Weźcie przestańcie gadać z tą zdrajczynią
— warknął, podchodząc bliżej.
Na te słowa Pansy z sykiem wciągnęła
powietrze. Zrobiła kilka kroków i hardo spojrzała mu w twarz.
— Bo co? Bo mnie uderzysz?
W tym momencie blondyn zrozumiał
wszystko. A przynajmniej to, co chciał rozumieć. Z zaskoczeniem popatrzył na
dziewczyny stojące przed nim i znudzonym głosem zapytał:
— Serio? Wy też? Przecież to
tylko szlama, która…
TRZASK!
— Ty chamie! — Dafne wydarła się
na niego, rozcierając dłoń. Zachwiała się na wysokich szpilkach we wściekle
różowym kolorze, ale zaraz odzyskała równowagę — Jak możesz? Ty, ty…
— Nie przemęczaj się ślicznotko,
bo ci tipsy odpadną — powiedział Draco po czym zaśmiał się z własnego żartu.
— Jak się zaraz nie ogarniesz to
wbiję ci te tipsy w twoją paskudną gębę!
— Mhm…już to widzę — uśmiechnął się
ironicznie po czym wyminął je bez słowa.
— Mili, nie! — wrzasnęła Pansy
kiedy dziewczyna wzięła rozbieg i rzuciła się na mężczyznę. Upadli na podłogę z
głośnym hukiem i jęknęli równocześnie.
— Ała, Malfoy. Czemu jesteś taki
kościsty? — zapytała, ciągle na nim leżąc.
— A czemu ty jesteś taka tłusta? —
warknął, ledwo biorąc oddech — Zginę przygnieciony przez wieloryba.
— Dobra, Mili, daj sobie z nim
spokój. Potem sobie pocierpi — Dafne podała rękę dziewczynie po czym pomogła
jej wstać.
Wszystkie spojrzały się na
Gryfonkę, która teraz stała na środku z otwartą buzią.
— Tak to się właśnie u nas
załatwia — odparła Pansy.
***
— Wzywała mnie pani, pani
dyrektor? — panna Granger niepewnie weszła do gabinetu, rozglądając się na
boki. Nie miała pojęcia, czemu się tu znalazła. Nie zrobiła przecież nic złego,
bo cały dzień przesiedziała w swojej sypialni, płacząc.
— Tak, usiądź proszę — wskazała
na fotel, a kiedy Gryfonka zajęła miejsce powiedziała: — Jak dobrze wiesz, w tym
roku w naszej szkole jest więcej osób mugolskiego pochodzenia niż w ostatnich latach.
W związku z tym postanowiliśmy z innymi nauczycielami, że pomożemy tym uczniom się
odnaleźć za pomocą tego.
Hermiona popatrzyła na wskazany
przedmiot i otworzyła oczy ze zdumienia. Stał tam…telefon. Prawdziwy telefon.
Miał słuchawkę, przyciski, a także poskręcany kabel.
— Widzisz, jest tylko jeden
problem. Nie mam pojęcia jak się go używa — rozłożyła ręce, a potem nachyliła
się nad słuchawką: — Halo? Czy ktoś mnie słyszy?
Gryfonka z trudem powstrzymywała
śmiech. Profesor McGonagall rozmawiająca z mugolskim przedmiotem to był
niecodzienny widok. Postanowiła jednak pomóc nauczycielce i wszystko jej
wytłumaczyła.
***
Powoli zmierzała w stronę
dormitorium. Miała nadzieję, że nie spotka swojego współlokatora. Nie była
jeszcze na to gotowa.
Przejście w obrazie otworzyło
się, ukazując salon i pewnego tajemniczego mężczyznę. Hermiona przyłożyła rękę
do ust, nie wierząc w to, co widzi. Ile to już czasu?
***
Witam Was w tym okropnym dniu (a przynajmniej dla mnie). Wiem, że rozdział jest krótki i szczerze mówiąc (a raczej pisząc) inaczej go sobie wyobrażałam. No, ale, co zrobisz? No, nic nie zrobisz! Nie chcę się za bardzo rozpisywać, bo czeka mnie nocny maraton z moją "ukochaną" matematyką. Chcę Was tylko prosić żebyście komentowali. To naprawdę dodaje weny, a ja widzę ile jest wyświetleń (no chyba, że czyta to jedna osoba, która ciągle wchodzi i wychodzi). Kolejny rozdział pojawi się jeszcze jakoś w październiku.
Pozdrawiam
"No, ale, co zrobisz? No, nic nie zrobisz!" - rozwaliła mnie ta notka xD A więc trzeba coś z tym zrobić! Piszę! Rozdział faktycznie za krótki, Draco to prostak i wieśniak, gratulacje dla Mili. Ciekawi mnie z czego wynika zachowanie Ślizgonek... Miła odmiana ;) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWidzę, że podoba Ci się moje życiowe motto :) Rozdział taki krótki, bo większość moich nauczycieli jakimś dziwnym przypadkiem postanowiło zrobić sprawdziany w tym samym tygodniu (magia, nie ma co). Kolejne będą dłuższe. Draco... po prostu brak mi słów. No, ja nie wiem, co ten chłopak wyprawia...
UsuńPozdrawiam
Witam!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga już jakiś czas temu, ale dopiero dziś znalazłam czas, żeby go przeczytać. :)
Pozwolisz, że w tym jednym komentarzu odniosę się do całości. :)
Ok, zacznę od tego, że blog jest ciekawy, jednak czasami odnosiłam wrażenie, że akcja dzieje się zbyt szybko. O co mi chodzi? Co rozdział mamy różnego rodzaju sytuacje i wydaje mi się, że dzieją się sytuację, które powinny wydarzyć się dopiero za kilka rozdziałów.
Co do bohaterów. Zachowanie Hermiony trochę mi do niej nie pasuje, a szczególnie nie mogłam uwierzyć w to, że się cięła. Rozumiem, że Malfoy jej nagadał, ale wydaje mi się, że Panna Granger kieruje się rozumem i nie uciekałaby się do tak drastycznych kroków, a co najwyżej rzuciła na Draco jakąś paskudną klątwę.
Draco jak Draco, zakochany w sobie i posiadający wszystkie cechy Malfoyów. xd
Powiem szczerze, że jak niespecjalnie lubię Ginny, tak w twoim opowiadaniu naprawdę ta postać przypadła mi do gustu. Mam chyba swoją ulubioną postać w tym opowiadaniu.
I jeszcze te Ślizgonki. xD "Nie ma potrzeby żebym na nim usiadła?" - najlepszy tekst. xD
Zauważyłam, że z każdym rozdziałem pisanie idzie ci coraz lepiej, widać to.
Czytałam już nie jedno Dramione (tego w internetach pełno, a sama też piszę xd) i bez bicia przyznaję się, że fabuła nie odbiega od innych. Rozumiem, że są to dopiero pierwsze rozdziały, a tak swoją drogą zauważyłam, że wprowadzasz nowy wątek z Bellatrix, która odezwała się w Hermionie, jednak każde opowiadanie ma w sobie to coś, coś niepowtarzalnego. Owszem, u ciebie zdarzają się elementy, których raczej nie znajdziemy w innych opowiadaniach, ale są też te najbardziej oczywiste, czyli: początkowa nienawiść Hermiony i Draco, która później przeradza się w uczucie, zauważam również jakąś relację, która nawiązuje się między Ginny i Blaise'em (tutaj mogę się mylić :P). Najbardziej zaskoczyły mnie Ślizgonki. One przeciwko Draco? Dobra, Pansy często wydaje mi się taką, która jeszcze używa mózgu, a reszta to zazwyczaj wpatrzone w Malfoya jak w obrazek laski. A tutaj zaskoczenie! Chcą pomóc Hermionie. :D
Opowiadanie ma swoje plusy jak i minusy, zresztą jak większość, ale tutaj odnajduje więcej plusów. ;)
Oczywiście jak to ja dopatrzyłam się błędów. Głównie interpunkcyjne, a także te w zapisie dialogów, czasami jakiś błąd ortograficzny. Proponuję znaleźć osobę, która sprawdzi Ci tekst, ponieważ kiedy sami patrzymy na tekst, który napisaliśmy, nie widzimy wszystkich błędów. ;)
Mam nadzieję, że z kolejnymi rozdziałami cała historia będzie fajnie się rozwijać. :) Widzę potencjał w Tobie, pisarce tego bloga. :)
Mam tutaj już wszystko przeczytane, więc jestem na bieżąco. :D
Dobra, już kończę ten komentarz, bo pewnie Cię zanudziłam. :P
Pozdrawiam i dużo weny życzę!
Zapraszam również na mojego bloga. :)
http://dramione-zapomnijmyoprzeszlosci.blogspot.com
Tłumaczenie się z różnych rzeczy to jedno z moich "ulubionych" zadań, ale tutaj przynajmniej nie będę kłamała. Musiałam na początek wspomnieć o kilku mniej lub bardziej istotnych szczegółach, ponieważ wszystko będzie się powoli rozwijało w kolejnych rozdziałach. Co do Hermiony to nie mogę za dużo napisać, ale wspomnę tylko, że to nie był jedyny powód. Wiem, że historia na razie się nie wyróżnia, ale musiałam jakoś zacząć. Później będzie lepiej (mam nadzieję). O Ślizgonkach też nie mogę za dużo napisać, ale to wyjaśni się już niedługo (chyba. Jeszcze nie wiem, co napiszę). Wiem, że robię błędy. Całe szczęście, że są podkreślane, bo inaczej wyglądałoby to tragicznie.
UsuńPozdrawiam